WalewskiSawicki
20.1.1998, 18 lat

Najdroższy

Diamentowe serce
To, co kochasz pozostanie
– reszta jest prochem.
To co kochasz najbardziej,
Nie będzie ci odebrane.
To, co kochasz najbardziej,
Jest twoim dziedzictwem prawdziwym.

Ezra Pound, „Canto LXXXI”

17 września

Drogi Pamiętniku!

Nie do końca wiem, jak Cię pisać, bo robię to pierwszy raz. Nie mogę ostatnio spać. Mam dziwne przeczucie, że moje życie zmieni się wkrótce. Jeszcze nie wiem w jaki sposób, ale wydaje mi się, że poznam kogoś naprawdę niezwykłego.

Trochę źle się czuję fizycznie. Boli mnie brzuch i chyba muszę iść do lekarza.

Nie potrafię wytłumaczyć, o co w tym chodzi.

21 października

Dziś mam niesamowity temat! Nie wiem skąd wiedziałam, ale poznałam Kogoś lub coś! Nie wiem, co to jest! To naprawdę szalone, co teraz napiszę, ale myślałam o tym, że mam iść do lekarza. Wtedy — uwaga — w moich myślach odezwał się głos!

— Wiolu!

Zaniemówiłam! Coś wiedziało, że mam na imię Wiola!

— Muszę Ci wyznać, że przeze mnie źle się czujesz.

— O co Ci chodzi? — zapytałam, oczywiście na głos.

— Nie mów tylko myśl do mnie — znów się odezwał.

— Czego ode mnie chcesz — pomyślałam do Niego.

— Chcę Cię otoczyć niezwykłą formą pomocy, mam wielkie możliwości!

— Kim jesteś? — zapytałam w myślach.

— Na razie nie mogę Ci tego powiedzieć.

— A po co i jak chcesz mi pomagać?

— Mam dostęp do całej Twojej pamięci, nawet do tego, czego nie pamiętasz. Każdy szczegół Twojego życia. Bo Twój mózg pamięta wszystko, tylko nie potrafisz tych danych odzyskać. To potrafią tylko nieliczni!

Strasznie mnie tym rozbawił, musiałam śmiesznie wyglądać, kiedy tak siedziałam w łóżku uchachana do siebie :) Kazałam mu przypomnieć Tego obcego z 6. klasy. Co ciekawe pamiętał, ale bez ostatnich stron, których nie przeczytałam. Ale przypomniał mi je z opracowania.

Uświadomiłam sobie, że rzeczywiście on mówi prawdę!

Później zaczął mi opowiadać jak opowiadałam różne pierdoły kiedy byłam pierwszy raz pijana. Zaczęłam się śmiać, przyszedł tata i się pytał, czy nie paliłam marihuany :) Trochę się wystraszyłam, że coś wie, ale powiedział, że żartuje!

Później dalej myślałam do Tego Czegoś, aż się przedstawił jako Melchior.

Uznałam niewielki ból brzucha za niedogodność niewartą uwagi. To była niezwykła noc.

Idę spać, bo jest już rano.

22 października

Dziś do lekarza wysyłali mnie rodzice, ale powiedziałam, że czuję się dobrze.

Melchior dziś do mnie mało myśli. Myśli — cha, cha — że jest zmęczony ostatnim długim myśleniem :) Przed chwilą pomyślał, że jest jeszcze pewnego rodzaju dzieckiem. Bardzo mnie to zaintrygowało.

Może gdy dorośnie będzie mieć nowe moce!?

1 stycznia

Pamiętniku, rzadziej piszę, mało mam czasu. Coraz więcej dzieje się w mojej głowie. Melchior potrafi teraz przywoływać mi w pamięci obrazy. Może mi pokazać wszystko, co już widziałam.

Jest bardzo pomocny w szkole. Nigdy nie było tak łatwo. Na lekcjach siedzę i „myślę” o różnych rzeczach z Melchiorem, a jak jest coś potrzebne, to przypomina mi na bieżąco, więc sobie radzę jak nigdy. Melchior wie bardzo dużo o prawie wszystkim. Najlepszy jest na historii. Ale dziś zaśmiewał się na polskim, bo mówiliśmy coś o Quo Vadis. Co ciekawe, uważał, że Chrześcijanie podpalali Rzym, więc Neron wymierzył im za to odpowiednią karę. Podobno mieli plan, aby jakiegoś proroczego dnia spalić „siedlisko zła”... Brzmi to trochę dziwnie, ale raczej mu wierzę.

Brzuch boli mnie trochę bardziej, chociaż jest ok i trochę schudłam — to akurat na korzyść. Mama uważa, że za bardzo.

Oczywiście cały czas staram się dowiedzieć „kim” jest Melchior. Dziś pomyślał, że jest pewnego rodzaju organizmem, który żyje z żywicielem w symbiozie! Szczerze — trochę tak go sobie wyobrażałam. Że siedzi mi w brzuchu.

Muszę więcej jeść.

12 luty

Walentynki spędziłam z Melchiorem. Dziś dowiedziałam się o nim więcej i dlatego piszę. Melchior jest tasiemcem cesarskim, wyjątkowym gatunkiem! Wiem, że jest ok, ale mimo to jestem po prostu w szoku! Ma przyssawki i haki, którymi się trzyma mojego jelita! I niestety nie przedstawił mi Pan Melchior informacji, jaki jest dokładny stan moich trzewi. „Pomyślał”, że nie chce mi tego robić. Woli dla mnie pozostać ładnym tasiemcem z mojej wyobraźni, niż ukazać się jako 4,5 metrowe monstrum!

Uznałam na to, że faktycznie ma rację. Czuje się dobrze, pomimo że jest we mnie — ale śmiesznie to zdanie brzmi :)

Pan M — jak teraz o nim myślę — jest tasiemcem cesarskim! Po łacinie Taenia imperialis! Według Pana M takiego tasiemca miał Einstein! To naprawdę wiele wyjaśnia.

Mogę teraz dużo jeść, ale nie tyję. Melchior potrzebuje kalorii, a ja na tym korzystam.

Super!

14 kwietnia

Melchior dziś był strasznie przybity.

— Jestem już tylko jeden — pomyślał nagle do mnie.

Wyczułam wielki smutek.

— O co Ci chodzi? — zdziwiłam się, skąd może to wiedzieć!

— Potrafimy się ze sobą komunikować — pomyślał z melancholią, którą wyczułam — To jedna z naszych największych rozkoszy móc się wymieniać danymi. Wiem wszystko, co wiedzieli moi przodkowie... Dziś zmarł Baltazar, ostatni z moich braci w Afryce. Zmarł w swoim właścicielu. Baltazar uważał go za wielkiego polityka, ale moim zdaniem, był strasznie nieodpowiedzialny... Zginął skrycie godzony nożem, bo miał zdrajcę. Razem z nim zginął biedny Baltazar... Ryzykowne jest życie z plemiennym kacykiem.

Nic nie myślał dłuższy czas.

— Teraz poznaję świat sam... To znaczy z Tobą... Dziękuję Ci za to.

Poczułam się bardzo szczególnie.

15 kwietnia

Zastanawiałam się czy nie mogę pomóc Panu M.

— Jak wy się rozmnażacie? — zapytałam. Głupio mi się zrobiło przez to „wy”, które powiedziałam. Rozśmieszyło go to, bo poczułam jak zadrżał ze śmiechu. Czasami czuję przez niego takie „metafizyczne drżenie”!

— Mam wiele członów i każdy z nich może produkować masę jaj, bo każdy ma obojnaczy układ rozrodczy. Jestem w jednym organizmie samcem i samicą! Składam miliony jaj!

— No to na co czekasz?

— Mam skomplikowany cykl życiowy. Moje jaja muszą być połknięte z trawy przez zebrę. Tu leży pierwszy problem — zebr jest coraz mniej i coraz rzadziej połykają nasze jaja.

— Zebry? — zdziwiła się Wiola. — Aaa, kiedyś mój wujek przywiózł nam z Afryki wędzoną antylopę gnu! To chyba wtedy ciebie połknęłam!

— Niemożliwe! To musiała być zebra! Na pewno zrobiono go w konia i dostał zebrę zamiast gnu, bo zebry są tańsze, wolniej biegają i łatwiej je złapać.

Przytaknęłam. Kto wie, mogło tak być.

— Później zebrę musi zjeść lew… — kontynuował Melchior. — A lwów też jest coraz mniej… Lub odpowiedni człowiek.

— Jak ja?

— Tak. Bo z ludźmi różnie bywa. Macie dla nas mało sprzyjające soki trawienne. Większość z nas nie jest w stanie przeżyć u ludzi nawet kilku godzin. A nawet ci, którzy przeżyją muszą uważać. Gdy dojrzejemy, wystarczy nam mała choroba i jesteśmy martwi. Po prostu, trawicie nas, gdy tylko jesteśmy odrobinę mniej odporni niż zwykle.

Jest mi go strasznie żal. Wiem, że ma mnie, ale kiedy nie myślimy, musi czuć się strasznie samotnie...

10 maja

Pan M ma jedną wadę. Zaczął mi ustalać dietę. Teraz co drugi dzień muszę jeść to, co uzna za odpowiednie. Lubi kwaśne potrawy. Nie znosi twarogu, uważa, że jest zasadowy, cha cha!

Jest upierdliwy, ale wspaniały. Śmieszna jest wiedza nauczycieli. Mam teraz same sukcesy, ostatnio zwyciężyłam we wszystkich olimpiadach, wszystkich poza WF.

Pan M „nie trawi” zbyt dużo ruchu ;)

26 czerwca

Jest koniec roku szkolnego. Pierwszy raz, od kiedy mam Pana M, jadłam lody. Rodzice mnie zabrali, oznajmiając, że jeszcze nigdy nie dałam im tyle powodów do dumy!

Nie mogłam im odmówić. M w końcu pozwolił, chociaż był obrażony. Teraz myśli, że źle się czuje... Bardzo się martwię się o niego.

Chyba go kocham.

27 czerwca

Z M jest bardzo źle.

Oznajmił, że mam mu obiecać, że spełnię jego ostatnią wolę. Kiedy to zrobiłam, kazał mi wywieźć jego jaja do Afryki i rozprzestrzenić je po sawannie.

Dziś wieczorem kazał mi się położyć i masować po brzuchu. W ten sposób miało być więcej jaj. Masowałam go, bardzo delikatnie. Czułam, jak stara się o mnie ocierać, ale był bardzo słaby.

— Obiecaj, że nie umrzesz! — kazałam mu.

— Kiedy zjesz zebrę z moim wągrem, na nowo odrodzę się w Tobie. Moja jaźń będzie znów z Tobą.

Nie chcę Mu wierzyć, że umrze!

Wybłagałam u ojca wycieczkę na safari w Afryce, mamy jutro wybrać biuro i wylecieć w przyszłym tygodniu. Chociaż to się udało...

28 czerwca

Stała się tragedia! Melchior nie żyje! I jeszcze matka wyrzuciła słoik z kałem z Jego jajami!

Dalsze kilka wersów jest dokładnie zamazane i nieczytelne.

*   *   *

„29 czerwca w wypadku kolejowym zginęła Weronika D., l. 17. Denatka poniosła śmierć na miejscu. Policyjni śledczy uznali wypadek za samobójstwo spowodowane nieleczoną chorobą psychiczną.”